I hate Brno

Pierwszy raz do Czech udaliśmy się z A. we wrześniu 2012 roku. Celowaliśmy wówczas w Pragę, ale środki finansowe dały nam do zrozumienia, że jeszcze nie czas na europejską elitę miast. Naszą destynacją stało się więc Brno, stolica Moraw. 

brno panorama miasto love peace trains



Zdecydowaliśmy się oczywiście na transport kolejowy z małą autobusową zdradą w Kłodzku. Plan podróży był dość szalony i napięty do granic naszych fizycznych możliwości. Założyliśmy, że wyjedziemy z Poznania o 5:23, a podróż będzie składać się tylko z pociągów osobowych. Do Kłodzka przez Ostrów Wielkopolski dotarliśmy niezniszczalnym EN57. Tam musieliśmy przesiąść się na autobus do Náchodu. Nie lubię jeździć tym środkiem transportu, bo najzwyczajniej w świecie jest mi niedobrze i niewygodnie. Po czeskiej stronie było już tylko lepiej. Znowu jechaliśmy żelaznym szlakiem. Na początku motorakiem do Starkoča, później osobowym z wagonami do Pardubic, a na końcu czekała na nas największa niespodzianka. Mknęliśmy EC 79 Gustav Klimt, który obsługiwał trasę Praga – Wiedeń. Zadowoleni wysiedliśmy w Brnie o 17:19.

brno dworzec kolejowy centrum miasto

Wielki bazar kolejowy – takie było moje pierwsze skojarzenie ze stacją Brno Hlavní Nádraží. Podobał mi się zgiełk i tłum ludzi śpieszących za swoimi sprawami. Dworzec został otwarty 16 grudnia 1938 roku. Obecnie jest drugą, największą stacją w Czechach i jedną z najstarszych w Europie. Odjeżdżają stamtąd międzynarodowe pociągi do Niemiec, Austrii, Słowacji i Węgier. W ostatnim czasie pojawiła się koncepcja budowy nowego dworca kilkaset metrów dalej. W 2014 roku odbyło się referendum w sprawie przeniesienia nádraži. Większość głosujących opowiedziała się przeciwko zmianom, lecz ze względu na niską frekwencję, głosowanie przełożono na czas wyborów samorządowych w 2016 roku. Na szczęście większość zdecydowała, że Hlavní Nádraží zostaje na swoim miejscu.

brno tramwaj tatra czechy morawy transport

Bezpośrednio ze stacją sąsiaduje największy w Brnie węzeł komunikacyjny, przez który przejeżdżają chyba wszystkie linie tramwajowe. Mimo tłoku, nie mieliśmy większego problemu z odnalezieniem właściwej linii. Przyjechała po nas wiekowa Tatra, śmiało pamiętająca jeszcze poprzedni ustrój. Trzęsło niewiarygodnie i trudno było utrzymać równowagę. Na dodatek nakrzyczała na mnie pani motornicza, że zasłaniam jej widok w lusterku i kazała mi przestawić się w inne miejsce. Przypomniałem sobie wtedy słowa Bohumila Hrabala: „Wiecie kim są Czesi? To śmiejące się bestie”. Dwadzieścia minut później dotarliśmy do naszego hostelu, który znajdował się na końcu świata.


Nie zamarudziliśmy długo w tym postrobotniczym hotelu i szybko udaliśmy się z powrotem do miasta na słynne knedliki. Wysiedliśmy ze trzy przystanki przed centrum, żeby się trochę przejść i chłonąć atmosferę południowo-morawskiego kraju. Po krótkim spacerze już wiedziałem, że to miejsce zagości w mojej pamięci na długo. Było tam wtedy wszystko czego szukałem – ciasne, pnące się ku górze uliczki, stare tramwaje, trolejbusy, autobusy, piwo, wino, weseli ludzie i najlepsze potrawy na świecie.

Jedzenie knedlików z gulaszem to jednakowoż jedno z przyjemniejszych kulinarnych doznań, jakie mnie w życiu spotkało. Proste, sycące danie jest w stanie uszczęśliwić mnie na długie popołudniowe godziny. W moim indywidualnym rankingu knedliki zajmują na zmianę pierwszą lub drugą pozycję, wygrywając albo przegrywając z pizzą. Nie mogę się zdecydować, w jakiej formie wolę mąkę z wodą – czeskiej czy włoskiej. W takiej to głodnej dychotomii żyję. 

Przez kilka dni pobytu w Brnie przerobiliśmy około sześciu kompilacji obiadowych. Oczywiście zawsze wybieraliśmy opcję z knedlikami. Faworytem okazał się gulasz segedyński w niepozornej knajpie obok Zielonego targu. Do zjedzenia tam obiadu zachęciła nas ogromna liczba lokalsów, którzy wylewali się z sali na taras. Było gwarno i pachniało pysznościami. Mimo godziny dwunastej, piwko lało się strumieniami. Nie chcieliśmy odstawać od otoczenia, więc czym prędzej zamówiliśmy Starobrno. Później było już tylko lepiej za sprawą zupy czosnkowej i wspomnianego gulaszu.

targ zielony brno rynek czechy morawy

Gdy nasyceni wytoczyliśmy się z knajpy, napotkaliśmy stragan z dziwnym, prawie białym, mętnym napojem o nazwie burčák. Po krótkiej rozmowie ze sprzedawcą okazało się, że to napój z częściowo sfermentowanego moszczu z winogron, sprzedawany tylko między sierpniem, a listopadem. Najwięcej tego trunku pije się właśnie na Morawach i na Słowacji. Smak burčáka tak bardzo nas zachęcił, że postanowiliśmy kupić więcej dla znajomych. Niestety udało nam się dowieźć plastikowe butelki wypełnione morawskim nektarem tylko do Wrocławia, bo tak napęczniały, że zaczęły przypominać balon i groziły wybuchem. Nie było rady. Musieliśmy je z A. czym prędzej opróżnić, aby ocalić współpasażerów przed niechybną burčaną śmiercią. 

***

Przekrój taborowy, jakim dysponuje Brno, jest chyba najbardziej zróżnicowany w całych Czechach. Dopravní podnik města Brna dysponuje dziesięcioma różnymi typami tramwajów. I faktycznie, mijające nas pojazdy znacznie się od siebie różniły, dlatego też nasze piesze wędrówki wydłużały się, bo co chwilę robiłem zdjęcia.

starówka tramwaj komunikacja brno czechy morawy

Zelektryfikowane wagony zaczęły jeździć w Brnie w 1900 roku, a złote lata tego środka transportu wypadły w dwudziestoleciu międzywojennym. Po wojnie sześćdziesiąt procent sieci było zniszczone. Autobusy, dotychczas dopełnienie linii tramwajowych, stały się w ČSSR priorytetowym środkiem komunikacyjnym. Jeździły jeszcze trolejbusy, które pojawiły się na ulicach miasta w 1949 roku. Nie była to zbyt rozległa sieć i w latach sześćdziesiątych groziła im likwidacja. Kolejne dziesięciolecia przyniosły jednak nowe inwestycje i upadek zniknął z horyzontu chyba już na zawsze. Obecnie Brno może się pochwalić najlepiej rozwiniętą infrastrukturą trolejbusową w całych Czechach.

Gdy po latach oglądam foty z tego wypadu, królują na nich pociągi, tramwaje i trajtki, a dopiero potem knedliki i A. Do Czech wracałem jeszcze parokrotnie i każde miejsce porównuję z Brnem. Wszystko mi się tam podobało. Jedźcie tam, koniecznie pociągiem.

czechy vlak morawy hlavni nadrazi dworzec główny brno